sobota, 23 marca 2013

Warsztaty "Bezpieczny Maluch" - Kalisz, czyli Mamucha, Smoczek i Babcia na wojażach.

Jeszcze w ciąży chciałam, wziąć udział w tych Warsztatach. Nawet byłam już zapisana do Łodzi, ale niestety było to tuż przed porodem i Pan mąż na taką wycieczkę się nie zgodził. Tym bardziej się ucieszyłam, kiedy okazało się, że w tym roku też będzie można wziąć udział w "Bezpiecznym maluchu". Wybrałam Kalisz, bo tam mieszkają pradziadkowie Smoczka. Dwie pieczenie na jednym ogniu. Żeby było mi raźniej, namówiłam Babcię Danusię, żeby pojechała ze mną.

Na profilu na facebooku, warsztaty wyglądały wyjątkowo obiecująco. Zdjęcia z imprezy kilka dni wcześniej zaostrzyły mi apetyt. Niestety przeżyłam pewne rozczarowanie, ale po kolei.

Wartość merytoryczną oceniam dość wysoko, na 5 dałabym mocne 4.
Jeśli jednak chodzi o "upominki", to raczej 2 na szynach..

Właściwie to było bardzo skromnie. Nie było stoisk firm itp.

Na powitanie mili Panowie wręczali batonika musli CRUNCHY od Sante i buteleczkę wody mineralnej od Nestlle. Te gadżety bardzo się przydały, zwłaszcza zgłodniałym ciężaróweczkom. Ponad to torebeczkę od materacyk.pl w której była urocza myjka fikimiki, oraz reklamóweczkę od maxi cosi w której były małe białe skarpeteczki. Listę gratisów zamyka próbka mleka modyfikowanego i śliniaczek od Enfamil, wręczane przed prezentacją.




Ja wiem, że darowanemu koniowi ... itd. Jednak czuję pewne rozczarowanie, ponieważ jak świadczą fotki z innych miast, upominków było więcej. Nie wiem czy wynika to z faktu, że firmy wolą inwestować w reklamę w większych miastach takich jak Warszawa czy Gdańsk. Nie rozumiem tej strategi. Przecież w małych miastach także są mamy, gotowe wydać majątek na wyprawkę dla swojego ukochanego maleństwa, a okazji do poznania produktów mają znacznie mniej, niż te z dużych miast.

Wracając do samych warsztatów.
Na początek o fotelikach, sposobie ich montażu, żywotności i bezpieczeństwie opowiedział ekspert maxi cosi. Nie było to nachalne wciskanie produktów swojej firmy, tylko rzeczowe i konkretne informacje, jak montować, na co zwrócić uwagę, jak wybrać i jak unikać błędów przy zapinaniu pasów. Bardzo cenne informacje. Same produkty czyli foteliki, wózki można było obejrzeć dotknąć, a nawet przymierzyłam smoczka do fotelika rozmiar większego niż teraz mamy, mały rośnie tak szybko, że już muszę się za czymś powoli rozglądać.

Ważna ciekawostka przekazana przez eksperta maxi cosi: Nidy nie kupujcie używanego fotelika bez pasów. Na zachodzi, gdy dochodzi do wypadku (nawet stłuczki) w którym udział bierze dziecko, straż pożarna lub policja przecina pasy w foteliku. To sygnał, że fotelik brał udział w jakimś zdarzeniu drogowym i nie jest już bezpieczny. Ponadto prawdopodobnie nie da się dokupić samych pasów.

Później Pani położna opowiedziała o karmieniu piersią, także bardzo ciekawie. Swój występ miała zrazem z Panią z Enfamilu, która opowiedziała o mieszance. Panie rozdały upominki i na koniec jeszcze Pani położna instruowała, jak powinno się przyrządzać mleko modyfikowane. Tej części jednak nie słyszałam, bo mały zaczął strasznie pyskować i opowiadać, że musiałam wyjść z nim na hol, bo Pani nie było w ogóle słychać.

Kolejny wykład był o banku krwi pępowinowej.

Na koniec, moim zdaniem najcenniejsza część warsztatów czyli kurs pierwszej pomocy. Ratownik rewelacyjny. Kompetentny, rzeczowy i z poczuciem humoru. Jego wystąpienie nie ograniczyło się tylko do instrukcji, jak przeprowadzić sztuczne oddychanie u noworodka, ale co jak i kiedy robić.
Przy zadławieniu należy obrócić malucha na bok, spróbować wyjąć ciało obce. Jeśli się nie uda, a maleństwo traci oddech kładziemy dziecko na brzuchu, na swoim kolanie. Musimy siedzieć. Uderzamy malucha między łopatkami, aż zacznie płakać, odkrztusi ciało obce, ale maksymalnie uderzamy tylko 5 razy. Jak po 5 uderzeniu nie ma zmiany zaczynamy reanimacje, czyli masaż serca. Jeśli zapłacze przekręcamy na bok i sprawdzamy czy wszystko wypadło z buzi, żeby maluch ponownie się nie zakrztusił. Nie podnosimy do góry, nie podnosimy rączek, bo to czym się maluch krztusi może się dostać do płuc lub głębiej do gardła.

Jeśli maluch złapie bezdech, w nocy, albo na skutek intensywnego płaczu, czy śmiechu musimy przede wszystkim go podnieść, przytulić. Możliwe, że na skutek ruchu oddech wróci. Jeśli nie dmuchamy mocno ok. 3-5 razy w usta i nosek dziecka. Jeśli to nie pomoże, przytulamy maleństwo i przytrzymując główkę przechylamy się razem z maluchem tak by był on prawie do góry nogami. Jeśli to nie pomaga zaczynami reanimacje.

To tak pokrótce. Pan ratownik oczywiście dokładniej i bardziej szczegółowo o tym mówił, dlatego polecam każdemu taki warsztat. Warto często mówić, słuchać i czytać o pierwszej pomocy, wtedy większe jest prawdopodobieństwo, że w sytuacji stresowej (która oby się nigdy nie wydarzyła) przypomni nam się co i jak robić.

Zamknięciem warsztatów, było losowanie nagród. Standardowo nic nie wygraliśmy :P

Najlepiej bawił się Smok. Wszystkie Panie z brzuszkami uśmiechały się do niego, a on zadowolony i roześmiany gaworzył tak głośno jak tylko się dało. Dobrze, że była z nami Babcia i czasem wzięła malucha na spacerek...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz