środa, 1 stycznia 2014

kropki czyli o ospie wietrznej.

"Biedroneczki są w kropeczki
i to chwalą sobie,
u motylka plamek kilka,
służy ku ozdobie..."

... ale po co smoczkom kroki?

Nie ma nic, absolutnie nic gorszego niż chore dziecko. Tym gorzej się czuję, że to wszystko moja wina.

MIT
Ospę przechodzi się tylko raz w życiu.

Otóż nie i stąd to wszystko. Dużo pracy, pośpiech, stres przygotowania do świąt... Każdy wie jak to jest. Obniżona odporność i przypętał się wirus. Oczywiście w dzieciństwie przechodziłam już ospę, no i 2 tygodnie temu drugi raz. Najpierw gorączka, potem wysypka. Naprawdę podejrzewałam wszystko, tylko nie ospę.  Przez to też spędziłam czas w którym to najbardziej zarażałam z moim synkiem i siostrzenicą. Także nieświadomie zafundowałam rodzince małe ospa-party.

Podobno są leki, które można podać i zmniejszają one ryzyko zarażenia się po kontakcie z osobą chorą. Można dziecko zaszczepić. Lekarka, która mnie badała stwierdziła z rozbrajającą szczerością: "Po co? Niech przechoruje, będzie później spokój." Kiedy to właśnie nieprawda. Wirus pozostaje w organizmie na zawsze i w przypadku kłopotów z odpornością może się znów uaktywnić. Poza tym wcale nie uważam, że 15 miesięcy to idealny wiek na ospę. Smoczek jest za malutki by powiedzieć gdzie go najbardziej swędzi i czy to co przy nim robię przynosi mu ulgę. Ciężko go też czymś zająć albo wytłumaczyć, że kropek nie wolno drapać. Za duży jest też na to by go spokojnie posmarować czymkolwiek bo wyrywa się i zwyczajnie ucieka marząc całe mieszkanie tym co właśnie z takim trudem na kropki położyliśmy. Ja na swoje kropki dostałam lek Acyklowir i białą papkę na kropki - pudroderm.

Kropki u smoczka były wyczekiwane. Pojawiły się w niedzielę, równo 2 tygodnie od czasu kiedy to ja miałam pierwsze objawy choroby (gorączka i ból głowy). Ponad to pojawiły się w okolicach pieluszkowych, gdybym nie wiedziała, że czekamy na ospę pewnie sądziłabym, że to jakieś odparzenia, łatwo się pomylić. Do lekarza zapisałam nas dopiero w poniedziałek na 17:40. Szczerze mówiąc byłam rozczarowana, kiedy lekarka przepisała mu neosine i pudroderm. Po co mi lekarz? Tyle to by mi farmaceuta w aptece już w niedzielę polecił. Smarowanie tym specyfikiem to po prostu jazda bez trzymanki. Wiem jak to działa. Najpierw bardzo rozgrzewa, dopiero po chwili przynosi ulgę. Trzeba chwile zaczekać aż zaschnie nim się człowiek ubierze. Kruszy się i ściera. Jak powiedzieć takiemu maluchowi, żeby wytrzymał ten początkowy dyskomfort? Żeby nie ścierał bo to dla jego dobra?

Zaczęłam więc szukać innych sposobów. Wypróbowałam kilka domowych sposobów: kąpiel w nadmanganianie potasu, w siemnieniu lnianym. Wyczytałam też, że dobrym sposobem jest odkażanie krostek octeniseptem. Postanowiliśmy spróbować, bo malutki ma tych kropek tak dużo, że w pudrodermie to by go trzeba zanurzyć. Obawiam się ogromnie tej białej papki ponieważ zgodnie z informacją na opakowaniu nie prowadzono badań o skutkach stosowania leku u dzieci poniżej 2 lat.

Jeśli macie jakieś sposoby na ospę podzielcie się.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz